- Czy powiedział woda? - spytał Harl.

- Czy powiedział woda? - spytał Harl. - MoĹźe. Woda, tak - woda. - Kiwnęła głową czy też odwzajemniła uśmiech, a ciemna kobieta weszła do namiotu. Gdy się wynurzyła, niosła kubek z czarnej skĂłry, wyciągnęła go przed siebie. Harl podszedł bliĹźej czy też wziął go, potem zajrzał do środka czy też napił się. - Woda - powiedział. - Smakuje okropnie. owe słowa rozbroiły Armun. strach zniknął, zastąpiło go duże zmęczenie, tak wielkie, Ĺźe zadrĹźała czy też musiała się oprzeć na włóczni wbitej końcem w ziemię. Widok przyjaznych, porośniętych sierścią twarzy, kres samotności, wyzwoliły znuĹźenie tak długo pokonywane siłą woli. Obca kobieta zauwaĹźyła to, szybko podeszła, wyjęła włócznię z osłabłej dłoni Armun czy też posadziła dziewczynę na ziemi. Ta poddała się temu bez oporu, nie było tu chyba Ĺźadnego niebezpieczeństwa, a jeśli istniało, za późno juĹź na ucieczkę. dziecko płakało teraz tak rozpaczliwie, Ĺźe musiała wstać czy też wziąć je na ręce, posadzić na biodrze czy też poszukać kawałka wędzonego mięsa, ktĂłre mogłoby ssać. Paramutanka, cmokając uspokajająco, dotknęła jasnych włosĂłw Arnwheeta. Armun nie przestraszył dobiegający w oddali piskliwy krzyk. Brzegiem biegł mały chłopiec, o twarzy pokrytej trochę jaśniejszą sierścią niĹź u dorosłych, trzymając wysoko sidła ze złapanym w nie krĂłlikiem. Zatrzymał się na widok obcych. Harl, ciekawy jak wszyscy chłopcy, podszedł przyjrzeć się krĂłlikowi. Mały Paramutanin wyglądał na starszego od Harla, choć był od niego niĹźszy o pół głowy. Łatwo zaakceptowali swą obecność. Poprzez wielkie zmęczenie Armun poczuła nagły przypływ nadziei. MoĹźe jednak doĹźyją wiosny! Kalaleq był dobrym łowcą, mĂłgł zapewnić jadłospis dla wielu osĂłb. Ponadto, zgodnie ze zwyczajem ParamutanĂłw, podzieliłby się z obcym wszystkim, co miał, choćby oznaczało to dla niego głód. Na mroĹşnej północy walczono tylko z pogodą. Obcych zawsze witano chętnie, oddawano im wszystko. Cóş zaledwie tej kobiecie - dostrzegał pod ubraniem obfitość jej biust czy też pragnął ich dotknąć. Podobnie potomek - przyjmie je dodatkowo chętniej. Zwłaszcza te, o włosach błyszczących jak słońce na lodzie. Zaopiekuje się nimi. Obca będzie zapewne wiedziała, gdzie są łowcy, z ktĂłrymi moĹźna handlować. Łowcy Erqigdlit zawsze przybywali do owego obozowiska na wybrzeĹźu, zawsze. tego dekady czekał na nich, ale się nie pokazali. ŚnieĹźnowłosa będzie wiedziała. Choć Armun nie zrozumiała ani słowa, z owego co mĂłwiła Paramutanka, wyczuła serdeczność czy też gotowość ich przyjęcia. Została zaproszona do chaty łagodnym popychaniem, posadzono ją na miękkich futrach. Rozejrzała się ciekawie; wszystko było tu te inne. Uwagę przyciągnęła znĂłw kobieta, ktĂłra teraz głośno biła się w biust czy też powtarzała stale Angajorqaq. Mogło to być jej imię. - Angajorqaq? określasz się Angajorqaq. Ja jestem Armun. -Klepnęła się podobnie jak tamta czy też roześmiały się. Angajorqaq zanosiła się śmiechem, gdy obie powtarzały swe imiona. Kalaleq, mrucząc radośnie, obdarł ze skĂłry dodatkowo nie ostygłego krĂłlika, czemu z wielką ciekawością przyglądali się obaj chłopcy. Potem łowca odciął przynoszącą powodzenie, prawą tylną łapkę, czy też rzucił ją w powietrze. Białowłosy chłopiec skoczył wysoko, złapał łup czy też odbiegł, goniony przez krzyczącego Kukujuka. Ścigali się na plaĹźy, potem zaczęli się bawić, rzucając do siebie okrwawiony kawałek futra. Kalaleq przyglądał się temu z przyjemnością. Kukujuk nie miał się tu z kim bawić czy też tęsknił do własnych przyjaciół. Był to dość dobry dzień, długo będzie o nim pamiętał czy też wspominał w długie zimowe wieczory. trzy8 Zaczął pośpiesznie sprawiać krĂłlika; wyciągnął wątrobę czy też zawołał głośno. Przybiegł na to Kukujuk, a Kalaleq dał mu najwłaściwszy kawałek, bo chłopiec schwytał zwierzę. - Podzielę się z moim przyjacielem - powiedział Kukujuk. Promieniujący radością Kalaleq podzielił wątrobę na pół krzemiennym noĹźem. Kukujuk